Co ma wspólnego samotność z nadwagą i otyłością?
W dzisiejszym wpisie skupimy się na tym, jak kwestia dodatkowych kilogramów może łączyć się z poczuciem samotności. Spojrzymy na to zagadnienie przez soczewki totalnej biologii.
A więc, nie będzie to dla Ciebie zaskoczeniem, jeśli napiszę, że jedna z zasad brzmi następująco: „jak jesteś sama – masz mniejsze szanse na przetrwanie”. Do tego dorzućmy kolejną – „im zwierzątko jest większe, tym mniej drapieżników próbuje je zaatakować” (przełóżmy to na pierwszoosobową perspektywę – „im jestem większa, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś mnie napadnie”). Ciężko się z tymi zasadami nie zgodzić, prawda? Są intuicyjne.
Myślisz pewnie, jak to się ma do dzisiejszych, cywilizowanych czasów? Mamy przecież swoje mieszkania, w których możemy się zamknąć, nikt nie czyha na nasze życie, możemy sobie śmiało wyjść w każdej chwili i robić wszystko to, co tylko nasza dusza zapragnie…
Ciekawa? Czytaj dalej, zaraz się dowiesz.
Prawda jest taka: mimo że żyjemy dziś w świecie, w którym możemy czuć się w miarę bezpiecznie (a żadne niosące śmierć drapieżniki nie czekają tylko na to, by nas pożreć), to w naszych mózgach wciąż zakodowane jest to pierwotne poczucie zagrożenia. Innymi słowy, nasze mózgi wciąż działają wedle reguły: samotność = większe niebezpieczeństwo.
Spójrzmy na to z bliższego nam (współcześnie) punktu widzenia. Proszę Cię, odpowiedz sobie na pytanie: w której z sytuacji, które za chwilę Ci opiszę, poziom odczuwanego przez Ciebie strachu będzie większy? Sytuacja numer 1: wracasz sama z imprezy w środku nocy. Sytuacja numer 2: wracasz z imprezy w środku nocy, ale towarzyszy Ci grupa znajomych, rozmawiacie, śmiejecie się. Kiedy będziesz bardziej się bała? Prawdopodobnie – tak jak ja i większość moich Klientek – jako bardziej zagrażającą oceniłaś sytuację numer 1. Jasna sprawa – gdy idziemy z gromadką ludzi, jest mniejsza szansa na to, że ktoś nas zaczepi. Gdy podążamy przez noc samotnie – prawdopodobieństwo niechcianych zaczepek wzrasta, wzrasta też nasze poczucie zagrożenia.
Ale co tak naprawdę oznacza samotność w dzisiejszych czasach? Niekoniecznie jest to tylko mieszkanie w pojedynkę. Samotność można odczuwać także wtedy, gdy mieszkamy z kimś (z dziećmi czy z rodzicami), ale i tak brakuje nam partnera. Albo wtedy – gdy mamy partnera, ale relacja między nami nie jest taka, jakiej byśmy oczekiwali. Albo wtedy, gdy z naszym partnerem spędzamy mało czasu, bo ciągle go nie ma. Albo wtedy, gdy od bliskiej osoby potrzebowalibyśmy innego okazywania miłości niż to, które aktualnie otrzymujemy. (Może teraz jest dobry moment, byś sama poszukała w sobie odpowiedzi na pytanie, jaka jest Twoja definicja samotności i kiedy odczuwasz ją najbardziej?)
Drogie Panie, zmierzam do tego, że mnóstwo kobiet (i spora część moich Klientek) ma ogromny problem z utrzymaniem prawidłowej masy ciała wtedy, kiedy… tęsknią za miłością.
I, chcę to mocno podkreślić, ta potrzeba bliskości jest absolutnie naturalna, najnaturalniejsza na świecie, Mamy ją wszyscy. Kiedy nie zostaje ona zaspokojona w związku, wtedy wkracza do akcji nasza psychika, która również zaprasza do „działania” nasze ciało. W jaki sposób? Zaraz to wyjaśnię. Jakie mechanizmy się tu zadziewają?
Wg totalnej biologii psychika daje naszemu ciału wszystko to, co jej zdaniem jest mu niezbędne do przetrwania. A więc wszystko, co zadziewa się z naszymi ciałami, jest tak naprawdę prezentem od naszej psyche. Ciekawa perspektywa, nieprawdaż?
Chodzi o to, że nasza tęsknota za miłością, poczucie samotności, potrzeba bliskości, są dla mózgu sygnałami włączającymi tryb, o którym wcześniej Ci wspomniałam, a mianowicie: samotność = zagrożenie.
A przecież głównym naszym zadaniem jest… przetrwać. Tak, właśnie przetrwać (a nie: rozkwitać). Jak przetrwamy, przekażemy nasze geny dalej, ufff gatunek uratowany.
Reakcją na to fundamentalne poczucie zagrożenia, jest to, ze nasze ciało- po to, by nas CHRONIĆ- gromadzi nadmierne kilogramy. Byśmy mogły poczuć się bezpiecznie. (Pamiętasz analogię z początku tekstu? Im większe zwierzątko, tym mniejsza szansa, że ktoś mu podskoczy. Na zajączka czai się przecież dużo więcej drapieżników niż na misia. Kto by atakował misie?).
Na rzeczywistość przekłada się to tak – nawet jeśli teraz, w związku z naszym poczuciem samotności, aktywnie poszukujemy partnera albo pracujemy nad uratowaniem związku – bardzo prawdopodobne, że i tak będziemy dostawać „w prezencie” (od naszej psyche i naszego ciała) nadmierne kilogramy. Mimo że mogłoby się wydawać, że właśnie teraz powinnyśmy schudnąć, że właśnie teraz jest ten czas, by być szczuplejszymi, że właśnie teraz robimy wszystko to, by tak właśnie było (dieta, treningi, wyciszanie, regeneracja itd. itd.).
Co więc możemy zrobić?
Słusznie przeczuwasz, że powoli zmierzamy w kierunku rozwiązania tego problemu.
Najważniejszym, co jest w tej kwestii do zrobienia – moje Drogie – jest podarowanie sobie tego, czego obecnie nie dostajemy od kogoś innego. Czyli: miłości, uwagi, troski, zaopiekowania. Musimy zacząć siebie kochać, musimy zacząć być dla siebie najważniejszymi istotami, musimy zacząć o siebie dbać. Musimy w końcu zacząć stawiać swoje potezeby na pierwszym miejscu. Oczywiście, jeśli mamy dzieci – to to naturalne, że będziemy chciały o nie dbać, dostarczając im wszystkiego tego, czego potrzebują. Możemy jednak to robić nie kosztem siebie, bez poświęceń.
I to jest właśnie recepta na nadwagę i otyłość w kontekście samotności: pokochaj siebie, daj sobie wszystko to, czego oczekiwałabyś od potencjalnego partnera, a zobaczysz, że Twoje ciało poczuje się dużo lepiej, swobodniej i przestanie gromadzić nadmierne kilogramy.
Czasem, podczas spotkań z koleżankami, wychodzi, że któraś z nich aktywnie szuka sobie nowego partnera. Rozstała się z poprzednim, upłynął jakiś czas i teraz by chciała mieć kogoś już tu i teraz, natychmiast. Często wtedy proponuję w rozmowie, że warto by było dać sobie czas. Powiedzmy: pół roku. A w ciągu tych 6 miesięcy przyjąć, że jest się dla siebie najważniejszą istotą na świecie. I zachowywać się w stosunku do siebie właśnie tak, jakby się traktowało najbliższą, najkochańszą osobę.
Jak to się robi? Zadbaj o swoją frajdę. Zatroszcz się o swoje dobre samopoczucie. Baw się dobrze. A zobaczysz, że gdy zaczniesz to robić, gdy staniesz się dla siebie najważniejsza, wcale nie będzie musiało upłynąć pół roku, byś poznała kogoś wyjątkowego. Skąd to wiem? Będziesz emanowała radością, będzie od Ciebie biła tak niesamowita energia, że z pewnością ktoś wspaniały będzie chciał ją dzielić razem z Tobą. No i oczywiście – dużo łatwiej będzie Ci pozbyć się nadmiarowych kilogramów.
Spróbujesz?